 |
1. Sala 102 |
 |
2. W szafie |
 |
3. Hoba |
 |
4. Gibeony |
 |
5. Sala 103 |
 |
6. Rotunda |
 |
7. Cranbourne |
 |
8. Wellman |
|
Jeżeli ktoś jest miłośnikiem natury należy
zaplanować sobie przynajmniej 2 dni na zwiedzenie całości.
Dojazd najlepiej metrem liniami żółta Circle, zielona District
i niebieska Piccadilly do stacji South Kennsington. Muzeum
otwarte jest pn-pt od 10.00 - 18.00, a w niedziele od 11.00 -
18.00 - wstęp wolny. Dodatkowe informacje dostępne są na
stronie www.nhm.ac.uk.
Wejścia do muzeum są dwa - główne na Cromwell Road i drugie
przez Earth Galleries od strony Exhibition Road. Proponuję
skorzystać z tego pierwszego jako że sam budynek z XIXw.
zbudowany w stylu romańsko-bizantyjskim to nie lada gratka, zwłaszcza
dla lubiących architekturę. Zaraz na wstępie trafiamy na słynny
już szkielet dinozaura, musimy przejść przez główną sale i
znajdującymi się na jej końcu schodami wejść na 1 piętro,
następnie zawrócić tak aby znaleźć się nad lewą stroną
"głowy dinozaura", przed wejściem do sali 102 (zdjęcie
nr 1).
W tym miejscu proponuję małe odstępstwo od
ogólnie dostępnego planu, który zainteresowanych meteorytami
kieruje do sali 103. Prawdopodobnie tuż za zakrętem w prawo
znajdują się resztki dawnej ekspozycji z meteorytami - w dwóch
samotnie stojących na korytarzu szafach (zdjęcie nr 2). Jednak
największe wrażenie robią dwa duże, archiwalne zdjęcia z
Namibii - odkopywanie ataksytu Hoba (zdjęcie nr 3) oraz park w
Windhoek z dużymi kawałami Gibeonów (zdjęcie nr 4). Część z
tych okazów można do dzisiaj podziwiać w stolicy Namibii na
jedynym na świecie pomniku-aleji meteorytów na ul.Pocztowej.
Sala 102 to kolekcja minerałów, zaraz po wejściu
po prawej stronie można odszukać naprawdę duży polski akcent.
Na jej końcu już z daleka widoczny napis METEORITES informuje ze
dotarliśmy do celu. Nad wejściem umieszczono replikę meteorytu o
kształcie końskiego chomąta (zdjęcie nr 5), którą
szczególnie polecam wszelkim propagatorom tezy jakoby w
meteorytach nie było otworów:):):) Oryginał znaleziono
nieopodal Tucson w Arizonie w 1851r., a obecnie znajduje się w
Smithsonian Institution w Washingtonie. Duża bryła na cokole w
wejściu to Campo del Cielo z 1826r. Ekspozycja przedstawiona
jest w formie zaciemnionej rotundy (zdjęcie nr 6), na barwnych
planszach w zarysie widnieje cale meteorytowe ABC łącznie z
pojedynczymi okazami meteorytów z lodów i pustyń, Księżyca i
Marsa, po jednym okazie z podstawowych typów czyli jednym słowem
jak w każdej popularnonaukowej książce.
Mnie osobiście najbardziej podobają się 2
rzeczy - zdjęcie strefy niebieskiego lodu
"wzbogaconego" w meteoryty z antarktycznych Allan Hills
oraz w centrum ekspozycji ważący 3,5t australijski meteoryt
Cranbourne IIICD z Victorii (zdjęcie nr 7). Jest pokazany dokładnie
takim jak go znaleziono - ze zwietrzeliną, pustynną glebą,
miejscami o sypkiej wręcz powierzchni z pstrymi barwami. Ktoś
kto czynnie szuka meteorytów ma z miejsca wyobrażenie jak złudne
i dalekie od naturalności są ogólnie dostępne zdjęcia okazów "po
konserwacji". Natomiast bardzo ubawił mnie podpis do amerykańskiego
meteorytu Wellman z ponoć "widocznymi" chondrami (zdjęcie
nr 8). Jest wielkości ludzkiej głowy i z miejsca mówię że
zdjęcie oddaje wiernie jego wygląd.
Poza tym w obrębie innych ekspozycji muzeum
można kilkakrotnie natknąć się na meteoryty, najczęściej duże
bryły Gibeonów - powodzenia w szukaniu!!
|