Spostrzeżenia IMCA, czerwiec 2009
O. Richard Norton (1937 – 2009)
Anne Black
We
wtorek, późnym wieczorem, otrzymałam emaila od Dorothy Norton, i gdy
zaczęłam czytać, moja reakcja była identyczna jak Zelimira: “Nieokreślone
przeczucie natychmiast przemknęło przez myśl ... O mój Boże, NIE! ...
nie Richard ... nie ON"!
Niestety to był on; Richard odszedł po długiej chorobie.
Odszedł, ale nie opuścił nas naprawdę i pozostanie z nami tak długo, jak
długo będziemy mieć jego książki. Jak wyraziła to Kathie McConnel: “Nigdy
nie udało mi się spotkać Richarda osobiście, ale jego książki sprawiły,
że czułam się, jak byśmy byli przyjaciółmi. Korzystałam z jego
doświadczeń, wiedzy, pasji i znajomości rzeczy, by uczyć się o
meteorytach. Przez wiele nocy, gdy czytałam jego książki, prowadziliśmy
rozmowy w mym umyśle i sercu. Czułam, że on był tam, mówił do mnie i
widziałam jego uśmiech”.

Tucson 2002. Fot. Anne Black
Richard był nie tylko autorem znakomitych książek. W 1997 r. tak
przedstawiał się Andrzejowi Pilskiemu:
“Pytasz mnie o doświadczenie w planetarium. Byłem dyrektorem dwóch
planetariów, obu w uniwersyteckim środowisku. Praktycznych umiejętności
nabyłem w Griffith Observatory and Planetarium w Los Angeles gdy
studiowałem astronomię na Uniwersytecie Kalifornijskim. Polubiłem
planetarium tak bardzo, że postanowiłem, że to będzie mój zawód.
Najpierw byłem dyrektorem Fleishmann Planetarium przy University of
Nevada w Reno. Otworzyłem to planetarium i pracowałem w nim przez 10
lat. Tam zaprojektowałem system projekcji filmów 35 mm, tak by
wyświetlać film na całą kopułę. Nazwaliśmy to Atmosferium, ponieważ
najpierw było używane do pokazywania w planetarium zjawisk pogody
sfilmowanych metodą zdjęć poklatkowych. Sfilmowałem starty statków
Apollo 10, 11, 12, 14 i 17 na Księżyc od roku 1969 do 1972. Nasze kamery
były na płycie startowej tylko 800 stóp od podstawy rakiety Saturn 5.
Wiele z tych doświadczeń opisałem w książce, którą napisałem w 1969 r.:
„Planetarium i Atmosferium: wszechświat w sali projekcyjnej”.
Byłem konsultantem w Minolta Camera
Company i pracowałem nad projektem ich serii projektorów planetarium.
Pracowałem z ich inżynierami przez sześć lat i pomogłem zainstalować w
Stanach Zjednoczonych pięć ich projektorów planetarium.
W 1973 r. opuściłem University of Nevada by przyjąć stanowisko na
Uniwersytecie Arizońskim w Tucson, ważnym ośrodku badawczym w dziedzinie
astronomii. Zaprojektowałem na terenie kampusu uniwersyteckiego kompleks
planetarium i muzeum nauki wart wiele milionów dolarów. Nazywa się
Flandrau Planetarium and Science Center. Pracowałem z uniwersyteckimi
optykami nad zaprojektowaniem i zbudowaniem systemu projekcji „rybie
oko” dla kopuły o średnicy 50 stóp. W 1984 r. nasze kamery poleciały
promem kosmicznym Challenger i nakręciły pierwszy film 180° w kosmosie.
Obecnie jest przynajmniej sześć takich systemów w różnych planetariach w
całych Stanach Zjednoczonych. Po 14 latach opuściłem Uniwersytet
Arizoński i przeprowadziłem się do Bend w Oregonie, gdzie teraz uczę
astronomii w małym college'u i piszę artykuły i książki i studiuję
meteoryty. Założyłem także firmę Science Graphics, która
projektuje i wytwarza slajdy do nauczania astronomii, planetologii,
geologii i paleontologii. Te slajdy są obecnie wykorzystywane w około
3000 college'ach i uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych i za granicą.
To tak pokrótce, czym się zajmowałem przez ostatnie 30 lat.
O. Richard Norton
PS. Myślę, że spodoba ci się mały
meteoryt do twojej rosnącej kolekcji; podarek od kolegi planetariusza.
Jest to oktaedryt średnioziarnisty IIIA z kraterów Henbury w Australii.”

Henbury od Richarda i książka z jego
zdjęciem na wystawie meteorytów w Muzeum Mikołaja Kopernika we
Fromborku. Fot. Andrzej S. Pilski
Richard nie tylko pisał książki; lubił on
także wyruszyć w teren i szukać meteorytów. I znalazł swój własny Gold
Basin, jak wspomina Jack Schrader:
”Po raz pierwszy spotkałem Richarda Nortona w bardzo zimny, ale
słoneczny poranek w Gold Basin. Myślę, że było to w roku 1997. Twink i
Jim też tam byli, a także John Blennert i mój syn Devin i wszyscy
staliśmy drżąc z zimna w ostrym, porannym powietrzu rozmawiając i
przesuwając się tak, by chwycić pierwsze promienie słońca i trochę się
ogrzać, gdy tył samochodu combi z rejestracja Oregonu otworzył się z
trzaskiem i Richard powoli wynurzył się ze śpiwora jak niedźwiedź
wychodzący ze snu zimowego. Z rękami w kieszeniach płaszcza i szerokim
uśmiechem na twarzy nie mógł być szczęśliwszy, gdy nie czekało go nic
innego niż cały dzień szukania meteorytów. Był pełen entuzjazmu i
optymistycznie stwierdził, że właśnie tego dnia 'zamierza znaleźć
meteoryt'. Jego entuzjazm był zaraźliwy; nigdy nie powiedział
zniechęcającego słowa i podtrzymywał chęć do szukania i entuzjazm
pozostałych. Z dumą mogę powiedzieć, że szukałem meteorytów z Richardem
owego dnia i byłem tam, gdy znalazł swój okaz Gold Basin ważący 175 g.”

Jim Kriegh i Richard Norton w Gold Basin,
kwiecień 1998. Fot. Twink Monrad
Tak długo, jak pozwalało na to zdrowie,
Richard był stałym bywalcem na targach w Tucson. Zawsze był gotów
oglądać nowe meteoryty i odpowiadać na wszystkie pytania nowicjuszy i
ekspertów, kolekcjonerów i dealerów. Robił także drobne zakupy do swojej
kolekcji i kupił trochę płytek cienkich od Steve Arnolda:
”Przychodzi mi akurat na myśl spotkanie z Richardem i Dorothy przy
lunchu w Tucson, któregoś roku. Richard chciał zobaczyć, co mam z płytek
cienkich, gdy wyciągnąłem 6 płytek cienkich Kapoety, które miałem z
kolekcji Kinga. Omal nie wyszedł z siebie, bo miał ograniczone fundusze,
a jednak chciał kupić nie tylko jedną z nich. Podniósł jedną do góry i
mówiąc o okazie, który jest howardytem powiedział niemal ze zdumieniem
'Ta jedna płytka ma w sobie całą kolekcję skał!' Jak sobie przypominam,
zdecydował się kupić trzy z nich. Normalnie po sprzedaniu komuś okazu
jestem zadowolony, że zarobiłem trochę pieniędzy. Ale tego dnia moje
serce było napełnione dumą, że mogłem zaoferować coś szczególnego
Richardowi, za co był naprawdę wdzięczny, chociaż widział tak wiele
meteorytów. Jego uśmiech, gdy badał przez lupę nowy meteoryt, który ktoś
mu właśnie pokazał (czy to na przyjęciu u Jima i Twink, czy gdzieś w
kącie na aukcji Blooda, czy w jednym z licznych pokoi dealerów w Tucson)
będzie obrazem, który na zawsze pozostanie w mej pamięci”.

Tucson 2002. Fot. Anne Black
Podczas targów w Tucson w 2003 roku, Geoff
Notkin i Steve Arnold wręczyli Richardowi i Dorothy nagrodę Harveya za
ich liczne osiągnięcia.

Tucson 2003 – nagroda Harveya
Wszystko jednak w naszym świecie musi mieć
swój koniec, nie wyłączając książki i życia. Czasem ten koniec
przychodzi nagle i w najmniej oczekiwanym momencie. Twink przypomniała
nam o tym cytując słowa Richarda z epilogu w ”Rocks from Space”:
”Pod koniec 1984 r. dałem mały meteoryt żelazny astronaucie Dickowi
Scobee na pamiątkę jego wizyty na Uniwersytecie Arizońskim, który
ukończył z dyplomem inżyniera. Scobee miał dowodzić promem kosmicznym na
początku następnego roku. Zaproponowałem, pół żartem, że podczas
następnej podróży może zabrać ten meteoryt do jego domu w kosmosie. W
pewnym sensie byłoby to wydarzenie historyczne – powrót meteorytu w
kosmos! Kilka tygodni później przyszedł list od Scobee. Podziękował mi
on za meteoryt, nazywając go „ładnym, małym skarbem", i zapewnił, że
istotnie zabierze go "przynajmniej na pewien czas do środowiska, z
którego pochodzi." 28 stycznia 1986 r. meteoryt rozpoczął swą
historyczną podróż powrotną, ale nigdy nie trafił do domu. Podobnie jak
siedmioosobowa załoga. Ich statek nazywał się Challenger”.
Wczoraj otrzymałam następującą wiadomość od Dorothy:
”Dowiedziałam się właśnie dziś, że Field Guide otrzymało nagrodę – to
znaczy otrzyma w październiku - od Geoscience Information Society,
nagrodę Mary B Ansari za najlepszą pracę źródłową. Chcą, by ktoś odebrał
ją na bankiecie w Portland. O. Richard i Larry byliby tak uradowani.
Jaka szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym wcześniej”.
Gdziekolwiek jest teraz, jestem pewna, że Richard się uśmiecha.
Tak, Richardzie, możesz się uśmiechać i być dumnym ze swych osiągnięć i
dobrze przeżytego życia.
Anne M. Black
Vice-President of IMCA Inc.

Natural
History Museum, Oxford – 2004
Fot. Dorothy Norton |