Informacje dodatkowe PTM / Przemyślenia
amatora
Piszę poniższe uwagi świeżo po zakończeniu V Konferencji
Meteorytowej we Wrocławiu.
W
czasie Walnego Zebrania jeden z uczestników dr hab. pan
Tadeusz Przylibski wyraził propozycję utworzenia ściśle
naukowego pisma „Meteorites”. Rozumiem naukowe ambicje,
dlatego też głosowałem za tym projektem. Miałem jednak
uczucia cokolwiek mieszane. Przypomnę statut: „Celem
Towarzystwa jest popularyzowanie wiedzy o meteorytach i
astronomii oraz integrowanie środowiska kolekcjonerów,
miłośników i badaczy meteorytów”. Właśnie w tej kolejności.
Dopiero w wyliczaniu sposobów realizacji znajdziemy między
innymi „organizowanie sympozjów i konferencji naukowych”
oraz „publikowanie prac i materiałów związanych z
meteorytami”. Powołanie do życia pisma ściśle naukowego nie
służy popularyzacji. Rolą uczonego jest, obok pracy
naukowej, zniżyć się choćby tylko czasami, do poziomu
zwykłego pasjonata wiedzy i przełożyć mu swoje wyżyny
mądrości na język ludzki tzn. przystępny dla pasjonata. TO
JEST POPULARYZACJA. Robił to bohater tej konferencji Ernst
Florens Friedrich Chladni. Popularyzował swoje osiągnięcia
naukowe. Dziś może się wydawać dziwne, że można było z tego
żyć, ale to tylko świadczy o różnicy świata 200 lat temu i
obecnie. Kolekcjonerzy i poszukiwacze dostarczają uczonym
swoje okazy do badań, czasami z parametrami miejsca
znalezienia, dzięki czemu jest nad czym popracować. W zamian
oczekują (chyba wyrażę tu życzenie wielu z nas) na wykłady
łopatologiczne, tzn. popularyzatorskie, co z tych badań
wynikło. TO JEST INTEGRACJA.
Skoro
teorię względności, strun, hiperprzestrzeni i sekrety
czarnych dziur da się wyłożyć językiem zrozumiałym dla
amatorów bez zgłębiania wyższej matematyki to chyba to samo
da się zrobić z chondrytami, achondrytami, eukrytami i całą
resztą. Pozwolę sobie zaproponować np. „Opowieści z
chondry”, „Chondry prawdy” czy coś w ten deseń. Niestety,
słuchaczy albo czytelników specjalistycznych prac wyłożonych
językiem angielskim, a nawet polskim wielu się chyba nie
znajdzie. Można (chyba wręcz wypada) w takim wykładzie czy
artykule wygłoszonym przed audytorium wspomnieć o
poszukiwaczach i kolekcjonerach, którzy dostarczają
meteoryty do badań. Jeśli zaś wykład jest wygłaszany w
obecności amatorów, dobrze byłoby na koniec dodać przystępny
abstrakt. Wiadomo kto jest kim, znamy się parę lat! Może z
tego wyniknąć dalsza POPULARYZACJA i INTEGRACJA.
Kolekcjonerzy mają wysłuchiwać nieczytelnego i
niezrozumiałego dla nich monologu i jeszcze za to płacić
składki (przeznaczane na publikację), plus opłaty
konferencyjne? Zdaje sobie z tego sprawę wnioskodawca
powołania „Meteorites” gdyż dał do zrozumienia, iż oczekuje
w tym czasopiśmie wysokiego poziomu naukowego. Oczekujemy
(chyba wyrażę tu życzenie wielu z nas) wykładów w
zrozumiałym dla nas kolekcjonerów, poszukiwaczy i dealerów
języku. Ciekawych, interesujących, intrygujących... Uczony
który naprawdę rozumie i kocha swoją gałąź nauki powinien
potrafić tego dokonać. My z kolei będziemy przekazywać
podaną nam wiedzę dalej, na spotkaniach z miłośnikami
astronomii (bardzo wymagający i dociekliwi słuchacze) czy po
prostu w szkołach albo wśród znajomych. Skuteczność tego
przekazu jest jednak uzależniona od naszego zasobu
informacji. Wiedza musi spływać w dół aby zainteresować
kogoś nowego, a nie zamykać się w wieży z kości słoniowej.
Powtarzam; rozumiem ambicje naukowe, czy jednak nie odbije
się to na miłośnikach tej dziedziny wiedzy? Naprawdę nie
wystarczą pisma anglojęzyczne gdzie publikuje się prace
naukowe w formie i na poziomie jakiego życzy sobie
pomysłodawca „Meteorites”? Podobno i tak nie sposób
wszystkiego poczytać...
Istnieje Polskie Towarzystwo Miłośników Astronomii. Wiem,
nie mamy w nazwie słowa „miłośników”. Jednak proszę
pamiętać, że Towarzystwo współtworzyli miłośnicy i naukowcy.
Warto zapoznać się z osobą Sekretarza bez którego wielkiej
pracy wszystko byłoby inne. Albo nie było wcale... Naukowcem
przecież nie jest. Wydawane przez PTMA czasopismo „Urania”
(obecnie „Urania Postępy Astronomii”) zawiera od zawsze
treści pisane w miarę przystępnie, łatwe i trudniejsze.
Pismo to nie wydaje jednak prac naukowych w sensie
rozumianym przez autora pomysłu „Meteorites” tylko
popularnonaukowe. Na moje oko „Meteoryt” prezentuje poziom
„Uranii Postępów Astronomii”. Czasem teksty dość trudne, ale
na ogół przyswajalne dla amatorów. Zresztą, kilka osób z PTM
zna te sprawy lepiej. Nic jednak nie wiem o tym, aby PTMA
angażowało się w jakieś specjalistyczne dodatkowe
czasopismo. Autorzy tam publikujący mają oczywiście na
koncie prace ściśle naukowe publikowane jednak gdzie indziej
i nie angażuje się w to środków PTMA. Formuła tego pisma
sprawdza się od 85 lat. Byłoby fajnie gdyby Polskie
Towarzystwo Meteorytowe i „Meteoryt” też doczekały się tak
sędziwego wieku. Tego Państwu i sobie życzę. Może więc
należy po prostu tak trzymać...
Jerzy Strzeja
Stronę przygotował: Jarosław Bandurowski |