WYSTAWY METEORYTÓW
Polski Serwis Meteorytów

 

Ozdoba

Muzeum Historii Naturalnej w Londynie
- relacja Krzysztofa Andrzejewskiego.

 
1. Sala 102
2. W szafie
3. Hoba
4. Gibeony
5. Sala 103
6. Rotunda
7. Cranbourne
8. Wellman

 

Jeżeli ktoś jest miłośnikiem natury należy zaplanować sobie przynajmniej 2 dni na zwiedzenie całości. Dojazd najlepiej metrem liniami żółta Circle, zielona District i niebieska Piccadilly do stacji South Kennsington. Muzeum otwarte jest pn-pt od 10.00 - 18.00, a w niedziele od 11.00 - 18.00 - wstęp wolny. Dodatkowe informacje dostępne są na stronie www.nhm.ac.uk. Wejścia do muzeum są dwa - główne na Cromwell Road i drugie przez Earth Galleries od strony Exhibition Road. Proponuję skorzystać z tego pierwszego jako że sam budynek z XIXw. zbudowany w stylu romańsko-bizantyjskim to nie lada gratka, zwłaszcza dla lubiących architekturę. Zaraz na wstępie trafiamy na słynny już szkielet dinozaura, musimy przejść przez główną sale i znajdującymi się na jej końcu schodami wejść na 1 piętro, następnie zawrócić tak aby znaleźć się nad lewą stroną "głowy dinozaura", przed wejściem do sali 102 (zdjęcie nr 1).

W tym miejscu proponuję małe odstępstwo od ogólnie dostępnego planu, który zainteresowanych meteorytami kieruje do sali 103. Prawdopodobnie tuż za zakrętem w prawo znajdują się resztki dawnej ekspozycji z meteorytami - w dwóch samotnie stojących na korytarzu szafach (zdjęcie nr 2). Jednak największe wrażenie robią dwa duże, archiwalne zdjęcia z Namibii - odkopywanie ataksytu Hoba (zdjęcie nr 3) oraz park w Windhoek z dużymi kawałami Gibeonów (zdjęcie nr 4). Część z tych okazów można do dzisiaj podziwiać w stolicy Namibii na jedynym na świecie pomniku-aleji meteorytów na ul.Pocztowej.

Sala 102 to kolekcja minerałów, zaraz po wejściu po prawej stronie można odszukać naprawdę duży polski akcent. Na jej końcu już z daleka widoczny napis METEORITES informuje ze dotarliśmy do celu. Nad wejściem umieszczono replikę meteorytu o kształcie końskiego chomąta (zdjęcie nr 5), którą szczególnie polecam wszelkim propagatorom tezy jakoby w meteorytach nie było otworów:):):) Oryginał znaleziono nieopodal Tucson w Arizonie w 1851r., a obecnie znajduje się w Smithsonian Institution w Washingtonie. Duża bryła na cokole w wejściu to Campo del Cielo z 1826r. Ekspozycja przedstawiona jest w formie zaciemnionej rotundy (zdjęcie nr 6), na barwnych planszach w zarysie widnieje cale meteorytowe ABC łącznie z pojedynczymi okazami meteorytów z lodów i pustyń, Księżyca i Marsa, po jednym okazie z podstawowych typów czyli jednym słowem jak w każdej popularnonaukowej książce.

Mnie osobiście najbardziej podobają się 2 rzeczy - zdjęcie strefy niebieskiego lodu "wzbogaconego" w meteoryty z antarktycznych Allan Hills oraz w centrum ekspozycji ważący 3,5t australijski meteoryt Cranbourne IIICD z Victorii (zdjęcie nr 7). Jest pokazany dokładnie takim jak go znaleziono - ze zwietrzeliną, pustynną glebą, miejscami o sypkiej wręcz powierzchni z pstrymi barwami. Ktoś kto czynnie szuka meteorytów ma z miejsca wyobrażenie jak złudne i dalekie od naturalności są ogólnie dostępne zdjęcia okazów "po konserwacji". Natomiast bardzo ubawił mnie podpis do amerykańskiego meteorytu Wellman z ponoć "widocznymi" chondrami (zdjęcie nr 8). Jest wielkości ludzkiej głowy i z miejsca mówię że zdjęcie oddaje wiernie jego wygląd.

Poza tym w obrębie innych ekspozycji muzeum można kilkakrotnie natknąć się na meteoryty, najczęściej duże bryły Gibeonów - powodzenia w szukaniu!!

 

następna strona // powrót do menu // do góry